piątek, 10 października 2008
Elfy
Przyszedł czas by spojrzeć na sprawę oczami kogoś z przeciwnej strony barykady.
"Pozostał z nas jedynie marny cień tego, kim byliśmy przed wiekami. Potargany strzęp dawnej świetności i chwały. Żyjemy wśród popiołów minionej potęgi, pozbawieni sił by cokolwiek zmienić. Zrozpaczeni i bezradni.
Pozostałem jednym z nielicznych, którzy pamiętają złote wieki naszej rasy, złote wieki całej Leiry. Z bólem wspominam wspaniałe miasta, błyszczące we wschodzącym słońcu wysokie, smukłe wieże. Wielkie, wielopoziomowe ogrody, których urokiem można było zachwycać się całymi miesiącami i wciąż nie miało się dość. Majestatyczne posągi i fontanny niczym klejnoty błyszczały na każdym placu. Cały świat znajdował się w naszym władaniu, wszystkie jego elementy i ukształtowaliśmy je wedle naszej woli, by stworzyć cud. Taka była nasza nagroda za wykonywanie boskiego planu.
Z jeszcze większym żalem wracam myślami do naszych dawnych towarzyszy, przyjaciół. Szlachetne centaury, beztroscy Irydzi, silni Kardowie i wielu innych. Jak również inne rasy, które swym majestatem, choć dzikie, budziły nasz zachwyt.
Straciliśmy to wszystko. W jednej, krótkiej chwili.
Na Leirze pojawili się przybysze i zniweczyli wszystkie nasze starania. Zaprzepaścili jedyną szansę unicestwienia słabego wtedy okrutnego boga Hekstosa. Zjawili się w samym środku bitwy i swą nieczystą magią wywołali eksplozję, która przetrzebiła nasz lud. Nie był to jednak koniec szkód. Wywołany przez przybyszów kataklizm oswobodził Hekstosa i wyssał z naszego świata niemal całą magię, odbierając nam najpotężniejsze narzędzie i szansę na naprawienie poczynionych szkód.
Zdziesiątkowani i osłabieni wróciliśmy do naszych domów tylko po to, by zastać miasta leżące w gruzach. Podtrzymująca je magia również została wyssana, niszcząc nasze domostwa i odbierając nam dach nad głową. Zrozpaczeni skryliśmy się w lasach, szukając schronienia wśród potężnych drzew.
Tymczasem przybysze zajęli opuszczone przez nas tereny. Na fundamentach naszych miast wybudowali własne osady, bezlitośnie zgarniając kolejne obszary naszej sponiewieranej kataklizmem ojczyzny. Nie byliśmy się w stanie im przeciwstawić.
Czekały nas tylko ruiny i wszechobecna pustka. Wszystkie dawne rasy, z którymi dzieliliśmy nasze długie żywota, zniknęły nie pozostawiając po sobie nawet najmniejszego śladu. Na nic zdały się nasze krzyki i łzy. Nie dane nam było już więcej ich zobaczyć.
Z nieustanną pustką w duszy zabraliśmy się do odbudowywania naszej cywilizacji, powoli podnosiliśmy się z klęczek. Nie było to jednak proste. Pozbawieni naszej magii musieliśmy prowadzić iście barbarzyński żywot. Przełknęliśmy jednak naszą dumę, przetrwanie było najważniejsze. Musieliśmy przetrwać, by pewnego dnia odzyskać należne nam miejsce, odbudować, co zostało zrujnowane, uzdrowić, co doznało krzywdy. Przywrócenie dawnego porządku stało się naszym jedynym celem. Rozpoczęliśmy powolną, mozolną wędrówkę ku dawnej chwale.
Minęły setki lat, zaś nasz cel nie wydawał się nawet odrobinę bliższy realizacji.
Dopiero niedawno w ciemności rozgorzał płomyk nadziei. Wszyscy to poczuliśmy. Nadchodzą zmiany, ogromne i nieuniknione. I zbliżą się czas naszego odrodzenia.
Wysoki kapłan Veliura, El'lindr Allianidri"
"Pozostał z nas jedynie marny cień tego, kim byliśmy przed wiekami. Potargany strzęp dawnej świetności i chwały. Żyjemy wśród popiołów minionej potęgi, pozbawieni sił by cokolwiek zmienić. Zrozpaczeni i bezradni.
Pozostałem jednym z nielicznych, którzy pamiętają złote wieki naszej rasy, złote wieki całej Leiry. Z bólem wspominam wspaniałe miasta, błyszczące we wschodzącym słońcu wysokie, smukłe wieże. Wielkie, wielopoziomowe ogrody, których urokiem można było zachwycać się całymi miesiącami i wciąż nie miało się dość. Majestatyczne posągi i fontanny niczym klejnoty błyszczały na każdym placu. Cały świat znajdował się w naszym władaniu, wszystkie jego elementy i ukształtowaliśmy je wedle naszej woli, by stworzyć cud. Taka była nasza nagroda za wykonywanie boskiego planu.
Z jeszcze większym żalem wracam myślami do naszych dawnych towarzyszy, przyjaciół. Szlachetne centaury, beztroscy Irydzi, silni Kardowie i wielu innych. Jak również inne rasy, które swym majestatem, choć dzikie, budziły nasz zachwyt.
Straciliśmy to wszystko. W jednej, krótkiej chwili.
Na Leirze pojawili się przybysze i zniweczyli wszystkie nasze starania. Zaprzepaścili jedyną szansę unicestwienia słabego wtedy okrutnego boga Hekstosa. Zjawili się w samym środku bitwy i swą nieczystą magią wywołali eksplozję, która przetrzebiła nasz lud. Nie był to jednak koniec szkód. Wywołany przez przybyszów kataklizm oswobodził Hekstosa i wyssał z naszego świata niemal całą magię, odbierając nam najpotężniejsze narzędzie i szansę na naprawienie poczynionych szkód.
Zdziesiątkowani i osłabieni wróciliśmy do naszych domów tylko po to, by zastać miasta leżące w gruzach. Podtrzymująca je magia również została wyssana, niszcząc nasze domostwa i odbierając nam dach nad głową. Zrozpaczeni skryliśmy się w lasach, szukając schronienia wśród potężnych drzew.
Tymczasem przybysze zajęli opuszczone przez nas tereny. Na fundamentach naszych miast wybudowali własne osady, bezlitośnie zgarniając kolejne obszary naszej sponiewieranej kataklizmem ojczyzny. Nie byliśmy się w stanie im przeciwstawić.
Czekały nas tylko ruiny i wszechobecna pustka. Wszystkie dawne rasy, z którymi dzieliliśmy nasze długie żywota, zniknęły nie pozostawiając po sobie nawet najmniejszego śladu. Na nic zdały się nasze krzyki i łzy. Nie dane nam było już więcej ich zobaczyć.
Z nieustanną pustką w duszy zabraliśmy się do odbudowywania naszej cywilizacji, powoli podnosiliśmy się z klęczek. Nie było to jednak proste. Pozbawieni naszej magii musieliśmy prowadzić iście barbarzyński żywot. Przełknęliśmy jednak naszą dumę, przetrwanie było najważniejsze. Musieliśmy przetrwać, by pewnego dnia odzyskać należne nam miejsce, odbudować, co zostało zrujnowane, uzdrowić, co doznało krzywdy. Przywrócenie dawnego porządku stało się naszym jedynym celem. Rozpoczęliśmy powolną, mozolną wędrówkę ku dawnej chwale.
Minęły setki lat, zaś nasz cel nie wydawał się nawet odrobinę bliższy realizacji.
Dopiero niedawno w ciemności rozgorzał płomyk nadziei. Wszyscy to poczuliśmy. Nadchodzą zmiany, ogromne i nieuniknione. I zbliżą się czas naszego odrodzenia.
Wysoki kapłan Veliura, El'lindr Allianidri"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz