Że co? Bajań starego człowieka chcecie słuchać? To już nic lepszego do roboty się nie znalazło? No jak chcecie. Ale o czym mam opowiadać? O pięknych elfach? Przecież to zdrajcy i nikczemnicy, przodem do takiego staniesz to szablą zaszlachtuje, tyłem, a sztylet w plecy wbije. O szlachetnych orkach? Tylko dopóty go nie zdenerwujesz, bo wtedy głowę z ramion Ci zdejmie. O twardych krasnoludach? No twardych, fakt, lepszego pocisku do katapulty nie znajdziesz. Mur rozwali, a i jeszcze kogoś wewnątrz usiecze. O sprytnych niziołkach? Taki to Ci sakiewkę podprowadzi, a i jeszcze przekonywać będzie, że w dobrej wierze. I uwierzysz. O ciekawskich gnomach? Jak jakiegoś zobaczysz, to cud istny będzie. Wolą u siebie na wyspach siedzieć i maszyny składać, co ogniem plują i inne diabelstwa robią.


Skoro tak koniecznie chcesz historii posłuchać, to opowiem Ci jak się to zaczęło wszystko. Dlaczego świat wygląda jak wygląda, czym elfy zasłużyły na naszą nienawiść, co było przyczyną wojen i kataklizmów, jak powstały legendy i wiele innych rzeczy. Skąd to wiem wszystko? To nieistotne, siedźcie jeno i słuchajcie. Ale najpierw coś do picia przynieście, bo w gardle sucho.

piątek, 10 października 2008

Elfy

Przyszedł czas by spojrzeć na sprawę oczami kogoś z przeciwnej strony barykady.

"Pozostał z nas jedynie marny cień tego, kim byliśmy przed wiekami. Potargany strzęp dawnej świetności i chwały. Żyjemy wśród popiołów minionej potęgi, pozbawieni sił by cokolwiek zmienić. Zrozpaczeni i bezradni.

Pozostałem jednym z nielicznych, którzy pamiętają złote wieki naszej rasy, złote wieki całej Leiry. Z bólem wspominam wspaniałe miasta, błyszczące we wschodzącym słońcu wysokie, smukłe wieże. Wielkie, wielopoziomowe ogrody, których urokiem można było zachwycać się całymi miesiącami i wciąż nie miało się dość. Majestatyczne posągi i fontanny niczym klejnoty błyszczały na każdym placu. Cały świat znajdował się w naszym władaniu, wszystkie jego elementy i ukształtowaliśmy je wedle naszej woli, by stworzyć cud. Taka była nasza nagroda za wykonywanie boskiego planu.

Z jeszcze większym żalem wracam myślami do naszych dawnych towarzyszy, przyjaciół. Szlachetne centaury, beztroscy Irydzi, silni Kardowie i wielu innych. Jak również inne rasy, które swym majestatem, choć dzikie, budziły nasz zachwyt.

Straciliśmy to wszystko. W jednej, krótkiej chwili.

Na Leirze pojawili się przybysze i zniweczyli wszystkie nasze starania. Zaprzepaścili jedyną szansę unicestwienia słabego wtedy okrutnego boga Hekstosa. Zjawili się w samym środku bitwy i swą nieczystą magią wywołali eksplozję, która przetrzebiła nasz lud. Nie był to jednak koniec szkód. Wywołany przez przybyszów kataklizm oswobodził Hekstosa i wyssał z naszego świata niemal całą magię, odbierając nam najpotężniejsze narzędzie i szansę na naprawienie poczynionych szkód.

Zdziesiątkowani i osłabieni wróciliśmy do naszych domów tylko po to, by zastać miasta leżące w gruzach. Podtrzymująca je magia również została wyssana, niszcząc nasze domostwa i odbierając nam dach nad głową. Zrozpaczeni skryliśmy się w lasach, szukając schronienia wśród potężnych drzew.

Tymczasem przybysze zajęli opuszczone przez nas tereny. Na fundamentach naszych miast wybudowali własne osady, bezlitośnie zgarniając kolejne obszary naszej sponiewieranej kataklizmem ojczyzny. Nie byliśmy się w stanie im przeciwstawić.

Czekały nas tylko ruiny i wszechobecna pustka. Wszystkie dawne rasy, z którymi dzieliliśmy nasze długie żywota, zniknęły nie pozostawiając po sobie nawet najmniejszego śladu. Na nic zdały się nasze krzyki i łzy. Nie dane nam było już więcej ich zobaczyć.

Z nieustanną pustką w duszy zabraliśmy się do odbudowywania naszej cywilizacji, powoli podnosiliśmy się z klęczek. Nie było to jednak proste. Pozbawieni naszej magii musieliśmy prowadzić iście barbarzyński żywot. Przełknęliśmy jednak naszą dumę, przetrwanie było najważniejsze. Musieliśmy przetrwać, by pewnego dnia odzyskać należne nam miejsce, odbudować, co zostało zrujnowane, uzdrowić, co doznało krzywdy. Przywrócenie dawnego porządku stało się naszym jedynym celem. Rozpoczęliśmy powolną, mozolną wędrówkę ku dawnej chwale.

Minęły setki lat, zaś nasz cel nie wydawał się nawet odrobinę bliższy realizacji.

Dopiero niedawno w ciemności rozgorzał płomyk nadziei. Wszyscy to poczuliśmy. Nadchodzą zmiany, ogromne i nieuniknione. I zbliżą się czas naszego odrodzenia.
Wysoki kapłan Veliura, El'lindr Allianidri"

środa, 8 października 2008

Orkowie

Wszystkich chcących zagrać postaciom z rasy orków zapraszam do lektury poniższego pisma jednego z ichniejszych uczonych.

"Przez setki lat naród orków zamieszkiwał niegościnne tereny Kha'Zhary. Tamtejszy zimny klimat i koczowniczy tryb życia oraz częste potyczki z parszywymi elfami z Ail'Razy zahartowały nas na silnych i wytrwałych wojowników. Lecz nawet mimo to ostatni najazd leśniaków okazał się dla nas druzgoczący. Całe nasze siły nie były w stanie przeciwstawić się inwazji. Nasza ojczyzna została podbita.

Części z nas udało się zbiec i teraz ukrywamy się lub przebywamy wśród ludzi i krasnoludów przygotowując się do pomsty. Niewielkie oddziały wciąż nękają obozy elfów prowadząc walkę partyzancką. Największy z nich i najlepiej zorganizowany jest dowodzony przez młodego szamana Zharan'Adaka, co w języku ludzi oznacza Zimowego Łowcę. Wraz ze swymi pobratymcami bez wytchnienia gnębią elfów.

Jak wynika ze słów ocalałych, celem leśniaków było nie tylko podbicie Kha'Zhary. Plugawe elfy wyraźnie szukają czegoś, nie wahają się nawet grabić umarłych, hienie syny. Wciąż jednak nie wiemy, czego tak bardzo pożądają.

O nas samych w zasadzie niewiele jest do powiedzenia. Jesteśmy prostym ludem, nie wymagamy od życia wiele. Potrafimy sobie radzić w trudnych warunkach naszej ojczyzny niemałą siłą ramion i dzięki wsparciu duchów. Przeciętny ork mierzy ponad 180 cm wzrostu, jest mocno zbudowany i ma szary odcień skóry. Jesteśmy utalentowani w obrabianiu metali, wykonujemy świetne pancerze i broń oraz niemającą sobie równych biżuterię.

Mówi się, że jesteśmy bardzo zapalczywi. Jak w większości opowieści i w tej jest ziarno prawdy. Niemal przez cały czas podróżujemy, przenosimy się z miejsca na miejsce nie pozostając nigdzie na zbyt długo. Słyniemy z gościnności i uważamy za nasz obowiązek pomóc w słusznej sprawie, poświęcenie dla niej jest największym zaszczytem jaki może spotkać orka. Cenimy odwagę i szlachetność, potrafimy szybko podejmować decyzje.

Już od wczesnej młodości jesteśmy samodzielni i potrafimy poradzić sobie w trudnych sytuacjach. Młodzi orkowie bardzo często opuszczają swoją rodzinę by wyruszyć w drogę i wrócić w przyszłości, choć i starszym zdarzają się nawet długie wyprawy.

Szydzimy z tchórzostwa i niezdecydowania, gardzimy zazdrością i żądzą posiadania władzy czy majątków. Nie rozumiemy również jak inne rasy mogą gardzić duchami natury lub wręcz w nie nie wierzyć.

Co do innych ras.

Bardzo szanujemy zapał i wytrwałość ludzi. Martwi nas jednak, że wielu z nich bardzo pociąga pragnienie władzy czy bogactwa, często również ich pobudki pozostawiają wiele do życzenia. Choć trafiają się również osobniki szlachetne i prawe, godne niemal miana orka.

Krasnoludy są do nas podobne pod wieloma względami, jednak zdecydowanie zbyt statyczne. Brakuje im zdecydowania, nie potrafią podejmować decyzji. Zawsze długo zastanawiają się nad każdym krokiem przez co marnują wiele szans, które stają na ich drodze.

Naszą głęboką nienawiść już dawno zyskały sobie parszywe elfy i przez wiele lat wciąż dają nam kolejne ku niej powody. Są tchórzliwe i niehonorowe, brutalne i sadystyczne. Zawsze gotowe do zdrady. Świat byłby lepszy bez tych niegodziwych leśniaków.

Niziołki są bardzo nam bliskie. Wielu z nich mieszka wraz z nami, lecz jeszcze częściej niż my wyruszają w drogę. Rzadko wracają do tej samej wioski, lecz na ich miejsce przybywają inni. Nie potrafią usiedzieć długo w jednym miejscu. Stan posiadania nie ma dla nich większego znaczenia, są zawsze wesołe i niezwykle ciekawskie. Wprowadzają wiele życia w trudną codzienność.

Na terenie Kha'Zhary było również całkiem sporo wiosek zamieszkanych przez gobliny. Te niskie stworzenia są dość ekscentryczne i ciężko zrozumieć ich pobudki. Mają bardzo nietypowe pomysły, jednak ich wynalazki bywają bardzo przydatne.

Gnoma spotkałem tylko raz. Przybył do Kha'Zhary i strasznie zainteresował się śniegiem. Zdaje się, że nigdy wcześniej go nie widział. Później gadał tak szybko, że nikt z nas nie był w stanie zrozumieć choćby słowa. W końcu podczas jednej z wypraw w góry porwała go lawina, gdy krzyczał zadowolony z jakiegoś znaleziska."
Gardon'Herd czyli Stary Niedźwiedź